
Tajskie służby przeprowadziły zakrojoną na szeroką skalę operację przeciwko grupie zajmującej się fałszowaniem dokumentów obywatelskich i przyznawaniem stałego pobytu cudzoziemcom. Śledczy wskazują, że sieć jest powiązana z wpływowymi chińskimi grupami przestępczymi określanymi jako „grey Chinese”, które od lat próbują przenikać do Tajlandii poprzez fikcyjne rejestracje, fałszywe firmy i działalność gospodarczą przykrywającą działania mafijne o czym tutaj pisał Bangkokpost.
To jedna z największych operacji antykorupcyjnych ostatnich lat, a jej skutki mogą być bardzo szerokie.
Wspólna akcja pięciu agencji – urzędnicy, brokerzy i cudzoziemcy na celowniku
W operacji uczestniczyły jednocześnie:
- DOPA (Departament Administracji Prowincji),
- CIB (Centralne Biuro Śledcze),
- NACC,
- PACC,
- DSI.
Śledczy wytypowali 28 podejrzanych, w tym miejscowych urzędników, brokerów oraz cudzoziemców działających w strukturach mafijnych.
Po wydaniu nakazów aresztowania funkcjonariusze przeprowadzili równoczesne naloty na terenach Chiang Mai, Phayao, Bangkoku i Samut Sakhon.
Zatrzymano 12 osób. Kolejni — w tym chińscy członkowie syndykatu — zdążyli uciec z kraju.

Co odkryto podczas nalotów?
Podczas przeszukań funkcjonariusze zabezpieczyli:
- broń i amunicję,
- podrobione formularze i dokumenty,
- fałszywe rejestracje narodowości,
- dokumentację związaną z procederem korupcyjnym,
- konta bankowe wykorzystywane do płatności.
Szczególnie dużo materiałów znaleziono w Wiang Haeng (prowincja Chiang Mai), gdzie – jak ustalono – funkcjonował lokalny ośrodek wystawiania fałszywych dokumentów.
Szef dystryktu Wiang Haeng oddaje się w ręce władz
Jednym z kluczowych podejrzanych okazał się szef dystryktu Wiang Haeng, który miał współpracować z brokerami i ułatwiać procedury związane z fałszywą rejestracją obywatelstwa.
Mężczyzna sam zgłosił się władzom po wydaniu nakazu aresztowania. Brokerzy wciąż pozostają w ukryciu.
Związki z chińskimi syndykatami „grey Chinese”
Śledczy podkreślają, że mechanizm był bardzo podobny do wcześniejszych spraw dotyczących:
- fałszywych tajskich dowodów osobistych sprzedawanych na chińskich aplikacjach,
- prania pieniędzy,
- gangów zajmujących się oszustwami online i call-center,
- nielegalnych kasyn oraz platform hazardowych.
To kolejny dowód na to, że „grey Chinese” aktywnie próbują uzyskać tajskie obywatelstwo lub stały pobyt, aby ułatwić prowadzenie działań przestępczych i uniknąć deportacji.
Rząd ostro reaguje: „To uderza w bezpieczeństwo narodowe”
Premier oraz minister spraw wewnętrznych Anutin Charnvirakul stanowczo potępił proceder:
„Urzędnicy wykorzystali system, który miał chronić prawa ludzi. To szkodzi bezpieczeństwu narodowemu i podważa zaufanie do państwa.”
Podkreślił też, że Tajlandia jest międzynarodowo chwalona za działania na rzecz likwidacji bezpaństwowości, a tego typu nadużycia niszczą reputację kraju.
Anutin ujawnił również, że Wiang Haeng od 2011 roku jest miejscem licznych afer związanych z natychmiastowymi rejestracjami obywatelstwa.
Co dalej? Unieważnienia dokumentów, kontrola ogólnokrajowa, śledzenie pieniędzy
DOPA zapowiedziała natychmiastowe:
- unieważnienie wszystkich fałszywych wpisów,
- kontrolę rejestrów w całej Tajlandii,
- przekazanie ścieżek finansowych do AMLO (Biura ds. Przeciwdziałania Praniu Pieniędzy).
Każda osoba, która uzyskała obywatelstwo w niewłaściwy sposób, straci je natychmiast.
Zobacz również:
Phuket: Amerykanin nokautowany na Bangla Road – kolejna odsłona przemocy w kurorcie
To także sprawa powiązana z działalnością zagranicznych grup przestępczych w Tajlandii.








