
Tajlandia to miejsce w którym jakość wody nie jest jakoś szczególnie wysoka. Tajowie nie piją wody z kranu, kupują w butelkach. Mają od małego wpajane, aby jej nie pić z miejsc publicznych.
Departament Kontroli Zanieczyszczeń (PCD) w Tajlandii potwierdził skażenie arszenikiem na wszystkich 13 punktach monitorujących rzekę Salween w prowincji Mae Hong Son. Alarm podniesiono po licznych zgłoszeniach o nienaturalnie mętnej wodzie w rejonie przygranicznym.
Surin Worakijthamrong, dyrektor generalny PCD, poinformował, że próbki wody i osadów pobrano w dniach 12–13 listopada na odcinku od Mae Sariang do Sop Moei, wzdłuż granicy tajsko-myanmarskiej.
Wyniki badań są jednoznaczne
- Arsen: przekroczenia normy 0,01 mg/L we wszystkich badanych miejscach
- Ołów: przekroczenie normy 0,05 mg/L w jednym punkcie
- Rtęć: poziomy w granicach bezpieczeństwa
Dodatkowo przetestowano wodę z pięciu dopływów Salween — wszystkie spełniły normy jakości.
Tajlandia zwróci się do Mjanmy
Ministerstwo Zasobów Naturalnych i Środowiska zapowiedziało, że poprosi Ministerstwo Spraw Zagranicznych o oficjalne powiadomienie władz Mjanmy oraz o przeprowadzenie dochodzenia w sprawie potencjalnych źródeł zanieczyszczeń znajdujących się w górnym biegu rzeki – pisze Bangkokpost.
Urzędnicy podkreślają, że skażenie może mieć wpływ zarówno na środowisko, jak i lokalne społeczności, które polegają na wodach Salween w codziennym życiu.
Myślicie, że w tym skażeniu jest coś więcej niż przypadek?
Zobacz także:








