
Nalot o świcie i magazyn pełen podróbek
Tajskie służby przeprowadziły zakrojoną na szeroką skalę operację wymierzoną w nielegalny handel podrabianymi kosmetykami. W dzielnicy Sai Mai w Bangkoku policja odkryła magazyn, w którym przechowywano ponad 118 tysięcy fałszywych produktów kosmetycznych i do pielęgnacji włosów.
Akcję przeprowadzili funkcjonariusze Central Investigation Bureau, po kilku tygodniach intensywnego śledztwa dotyczącego sprzedaży podróbek na platformach internetowych. Wartość zabezpieczonego towaru oszacowano na ponad 10 milionów bahtów.
Centralny punkt dystrybucji na całą Tajlandię
Z ustaleń śledczych wynika, że magazyn pełnił rolę centralnego hubu logistycznego dla całej operacji. To właśnie stąd fałszywe kosmetyki były pakowane i wysyłane bezpośrednio do klientów w różnych częściach kraju, po wcześniejszej sprzedaży online.
Produkty były oznaczane fałszywymi logo znanych marek, co miało uśpić czujność konsumentów i zwiększyć wiarygodność ofert. Policja podkreśla, że dla przeciętnego kupującego odróżnienie oryginału od podróbki było praktycznie niemożliwe.
Trop prowadzący do Chin
Według wstępnych ustaleń za procederem miał stać obywatel Chin, choć śledczy zaznaczają, że sprawa jest rozwojowa. Funkcjonariusze analizują obecnie dokumenty, nośniki danych oraz historię transakcji, by ustalić pełną siatkę osób zaangażowanych w handel — od importerów, przez magazynierów, aż po osoby obsługujące sprzedaż w internecie.
Policja nie wyklucza, że była to zorganizowana grupa przestępcza, działająca na terenie Tajlandii od co najmniej kilku miesięcy.
Wszystko zaczęło się od „ziołowego” szamponu
Śledztwo ruszyło po sygnałach dotyczących masowej sprzedaży podrabianego szamponu „Lyo”, reklamowanego jako naturalny i ziołowy. Analiza wykazała, że produkty nie były oryginalne i najprawdopodobniej zostały nielegalnie sprowadzone zza granicy.
Po tym odkryciu śledczy rozszerzyli działania i szybko natrafili na znacznie większy proceder obejmujący różne kosmetyki i środki do pielęgnacji.
Setki zamówień dziennie i milionowe zyski
Według policji siatka działała przez około sześć miesięcy, sprzedając od 500 do nawet 1 000 podróbek dziennie. Skala sprzedaży oznaczała ogromne, nieopodatkowane zyski oraz realne zagrożenie dla zdrowia konsumentów.
Eksperci ostrzegają, że fałszywe kosmetyki często zawierają niekontrolowane i potencjalnie niebezpieczne substancje, które mogą powodować reakcje alergiczne, uszkodzenia skóry, a nawet długotrwałe problemy zdrowotne.
Jak omijano policję
Śledczy ujawnili, że grupa stosowała zaawansowane metody utrudniające wykrycie:
- częsta zmiana kont bankowych,
- przenoszenie magazynów,
- regularna zmiana nazw sklepów na platformach e-commerce.
Dzięki tym działaniom sprzedawcy przez długi czas pozostawali poza zasięgiem organów ścigania.
Śledztwo trwa, zarzuty w drodze
Podczas nalotu zabezpieczono nie tylko same kosmetyki, ale także materiały opakowaniowe, dokumentację logistyczną oraz dowody sprzedaży online. Wszystko trafi do dalszej analizy.
Policja zapowiedziała zarzuty związane m.in. z:
- naruszeniem praw własności intelektualnej,
- nielegalnym importem,
- zagrożeniem dla konsumentów.
Komentarz redakcji:
Fałszywe kosmetyki to nie drobne oszustwo — to cichy, masowy proceder, który realnie zagraża zdrowiu ludzi. W dobie zakupów online granica między oryginałem a podróbką coraz częściej się zaciera, a przestępcy wykorzystują zaufanie konsumentów bez skrupułów.
Ten nalot pokazuje jedno: handel podróbkami to już nie margines, lecz zorganizowany biznes na miliony.
Jeśli interesują Cię kryminalne sprawy z Tajlandii – zerknij do naszego działu Kryminalna Tajlandia








