
Makabryczne odkrycie na odludziu
Cisza pól uprawnych w prowincji Nakhon Sawan została przerwana przez makabryczne odkrycie, które wstrząsnęło lokalną społecznością. W odległym rejonie dystryktu Mueang Phin, na wąskiej, niemal zapomnianej drodze prowadzącej przez pola trzciny cukrowej, odnaleziono bezgłowe ciało mężczyzny.
Miejsce nie jest przypadkowe. To teren niemal niedostępny – można tam dojechać wyłącznie samochodem z napędem na cztery koła. Brak zabudowań, brak regularnego ruchu. Tylko pola kukurydzy, trzciny cukrowej i gęsta roślinność.
Ciało bez głowy i ręki
Znalezione zwłoki należały do 55-letniego Nantachaia (nazwisko nieujawnione). Mężczyzna leżał przy skraju pola, częściowo rozebrany. Na górnej części ciała miał zieloną koszulkę z białymi paskami. Najbardziej uderzający był jednak fakt, że ciało nie miało głowy ani lewej ręki.
W pobliżu znaleziono sakiewkę na tytoń oraz dowód osobisty, co pozwoliło szybko ustalić tożsamość zmarłego. Według policji ciało znajdowało się w tym miejscu od około czterech dni.
Głowa znaleziona kilometr dalej
Sprawa nabrała jeszcze bardziej niepokojącego charakteru, gdy wyszło na jaw, że głowę odnaleziono dzień wcześniej – 11 grudnia. Znajdowała się w zagajniku bambusowym, około kilometr od miejsca, gdzie leżało ciało.
To właśnie ta odległość sprawiła, że rodzina – a szczególnie córka zmarłego – zaczęła mówić wprost o możliwym zabójstwie.
Kim był zmarły
Nantachai był znany lokalnej społeczności. Policja ustaliła, że mężczyzna cierpiał na schorzenie neurologiczne i miał problemy z krążeniem. Według ustaleń, regularnie spożywał alkohol, który – jak twierdzili bliscy – pomagał mu zapobiegać atakom padaczkowym.
Kilka dni przed odnalezieniem ciała mężczyzna zaginął. Rodzina twierdzi, że wyszedł z domu nietrzeźwy i już nie wrócił.
Brak śladów walki – czy na pewno?
Według wstępnych ustaleń policji, na miejscu nie znaleziono śladów walki ani przemocy. Nie było połamanych roślin, śladów ciągnięcia ciała ani krwi w ilościach sugerujących atak.
Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują, że przyczyną śmierci mogła być niewydolność krążeniowa. Oficjalnie – brak dowodów na zabójstwo.
Ale to nie zamyka sprawy.
Psy, zwierzęta i pytania bez odpowiedzi
Mieszkańcy, którzy jako pierwsi natknęli się na ciało, zauważyli coś jeszcze – wokół zwłok krążyły psy. To właśnie ten fakt stał się podstawą policyjnej hipotezy, że zwierzęta mogły rozczłonkować ciało, a głowa została przeniesiona w inne miejsce.
Tyle że dla wielu osób kilometr odległości to zbyt wiele, by uznać to wyłącznie za dzieło zwierząt.
Ślady rytuału w miejscu znalezienia ciała
Dodatkowego niepokoju dodały ślady znalezione na miejscu. Mieszkańcy mówili o kadzidłach i śladach krwi, które mogły sugerować jakiś rodzaj rytuału.
Czy był to przypadek? Próba „uczczenia” zmarłego? A może coś znacznie bardziej mrocznego?
Na to pytanie nikt dziś nie potrafi odpowiedzieć.
Wątpliwości sołtysa i mieszkańców
Sołtys wioski, Boonyuen Tawilap, przyznał wprost, że sprawa nie jest jednoznaczna. Choć nie wyklucza naturalnej śmierci, podkreśla, że ostateczne wnioski będzie można wyciągnąć dopiero po pełnej sekcji zwłok w szpitalu Sawangpracharak.
– To mogła być choroba, ale równie dobrze coś innego – przyznał.
Głos córki: „To nie była naturalna śmierć”
Najbardziej stanowcza jest jednak 25-letnia córka zmarłego. Kobieta nie wierzy w wersję o naturalnej śmierci i zwierzętach.
Podkreśla, że to miejsce nie jest uczęszczane przez przypadkowe osoby, a jedynie przez lokalnych rolników. Jej zdaniem ojciec musiał spotkać się z kimś, kogo znał.
Zaapelowała do policji o dokładne, pełne śledztwo, które wykluczy lub potwierdzi zabójstwo.
Zaginiony motocykl i podejrzany znajomy
Rodzina ujawniła jeszcze jeden istotny szczegół. Po zaginięciu Nantachaia zniknął jego motocykl. Do dziś nie został odnaleziony.
Bliscy podejrzewają mężczyznę, który często pił alkohol z ofiarą. Informacja ta została przekazana policji, która – według rodziny – ma wezwać tę osobę na przesłuchanie.
Co ustaliła policja – a czego jeszcze nie
Policja oficjalnie nie zakłada udziału osób trzecich, ale sprawa pozostaje otwarta. Kluczowe będą:
- wyniki pełnej sekcji zwłok,
- ustalenie losu motocykla,
- przesłuchania osób z otoczenia zmarłego.
Do tego czasu śmierć Nantachaia pozostaje niewyjaśniona.
Komentarz redakcji
To jedna z tych spraw, które na papierze wyglądają „prosto”. Choroba. Alkohol. Zwierzęta.
Ale gdy spojrzeć głębiej – pojawia się zbyt wiele znaków zapytania. Kilometr odległości między głową a ciałem. Zaginiony motocykl. Izolowane miejsce. Rytualne ślady. I rodzina, która nie wierzy w oficjalną wersję.
Na prowincji granica między nieszczęśliwym wypadkiem a zbrodnią bywa cienka. A prawda często wychodzi na jaw dopiero wtedy, gdy ktoś naprawdę chce jej szukać. Zobacz też inną historię – Ice Metal Casket – Mroczna historia z Bangkoku, która zatrzęsła Tajlandią








