Strona główna / Kryminalne / Kieszonkowcy z kamerą w tle. Gang kobiet okrada turystkę w Bangkoku

Kieszonkowcy z kamerą w tle. Gang kobiet okrada turystkę w Bangkoku

Foto: Chanatib Bunpasoet-chn

Nagranie, które miało być tylko formalnością

Dla zagranicznej turystki spacerującej wzdłuż Songwat Road, nieopodal chińskiej dzielnicy Bangkoku, był to zwykły dzień zwiedzania. Dopiero po chwili coś zaczęło się nie zgadzać. Kobieta miała wrażenie, że ktoś mógł dobrać się do jej torby. Nie było krzyku, szarpaniny ani otwartej konfrontacji — jedynie niepokój, którego nie potrafiła zignorować.

Poprosiła więc o sprawdzenie monitoringu z kamery znajdującej się przed restauracją Song Viet. To, co zobaczyła na nagraniu, nie pozostawiało już żadnych wątpliwości.


Foto: Chanatib Bunpasoet-chn

Trzy kobiety, jeden cel

Nagranie z monitoringu, które dzień później trafiło do sieci, pokazuje trzy kobiety poruszające się bardzo blisko ofiary. Wszystkie miały na sobie czapki i maseczki, a w dłoniach trzymały parasole — nieprzypadkowo. Służyły one nie do ochrony przed słońcem, lecz do zasłaniania widoku przechodniom i kamerom.

Ich zachowanie nie wyglądało na przypadkowe. Każdy ruch był zsynchronizowany, spokojny, pozbawiony nerwowości. To nie była improwizacja — to był schemat.


Sekundy, które wystarczyły

Na nagraniu widać kobietę w brązowej koszulce, która idzie tuż za turystką. W pewnym momencie sięga do jej torby typu tote bag i wyciąga wartościowe przedmioty. Cała operacja trwa zaledwie kilka sekund.

Skradzione rzeczy natychmiast trafiają do wspólniczki ubrane w niebieską bluzę z długim rękawem, która przejmuje łup i oddala się o kilka kroków, nie wzbudzając żadnych podejrzeń.

Chwilę później ta sama kobieta próbuje ponownie sięgnąć do torby ofiary. Tym razem turystka zaczyna coś podejrzewać i próbuje odejść.


Naturalność jako broń

Gdy plan zaczyna się sypać, gang nie ucieka. Kobiety zachowują się tak, jakby nic się nie wydarzyło. Spokojnie oddalają się z miejsca zdarzenia, bez pośpiechu, bez nerwowych gestów.

W tym samym czasie turystka wsiada do taksówki i odjeżdża — nie wiedząc jeszcze, że jej przypuszczenia za chwilę potwierdzi kamera.


Monitoring nie kłamie

Do sprawy wrócił Chanatib Bunpasoet-chn, Taj, który opublikował nagranie na Facebooku 15 grudnia. Jak napisał, to właśnie on pomógł kobiecie sprawdzić zapis monitoringu po tym, gdy zgłosiła, że mogła paść ofiarą kieszonkowców.

Nagranie jasno pokazało, że kradzież rzeczywiście miała miejsce.

Chanatib nie ujawnił, jaka była wartość skradzionych przedmiotów ani czy sprawa została zgłoszona na policję. Zaapelował jednak do mieszkańców i turystów o czujność oraz o natychmiastowe zgłaszanie podejrzanych osób, jeśli ktoś rozpozna kobiety z nagrania.


Problem większy niż jedna kradzież

Songwat Road to miejsce chętnie odwiedzane przez turystów — kawiarnie, restauracje, stare kamienice i bliskość Chinatown przyciągają codziennie setki osób z aparatami i torbami przewieszonymi przez ramię.

To właśnie takie miejsca są idealnym terenem działania dla kieszonkowców. Brak przemocy, brak krzyku, brak natychmiastowej reakcji — ofiary często orientują się dopiero po fakcie.

Nagranie pokazuje, jak niewiele potrzeba, by paść ofiarą profesjonalnego gangu działającego w biały dzień, na oczach innych ludzi.


Komentarz redakcji

To nie była brutalna napaść ani spektakularna kradzież. I właśnie dlatego jest tak niepokojąca.

Trzy kobiety, parasole, kilka sekund — i turystka zostaje okradziona bez najmniejszego sygnału ostrzegawczego.

Monitoring stał się tu jedynym świadkiem przestępstwa. Bez niego sprawa prawdopodobnie nigdy nie wyszłaby na jaw. A gang? Być może działa dalej, dokładnie w ten sam sposób.

Tagi:

Zostaw odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *