
Hotelowy pokój, który stał się sceną tragedii
Ta historia zaczęła się od obrazu, którego Worrawan nie potrafiła znieść. Gdy weszła do hotelowego pokoju, zobaczyła swojego męża Basa leżącego na łóżku z inną kobietą. Według ustaleń sądu kobieta, Potjanart, była naga. Dla Worrawan był to moment, w którym emocje całkowicie przejęły kontrolę.
Zamiast odejść lub wezwać pomoc, Worrawan zareagowała impulsywnie. W przypływie wściekłości wyciągnęła Potjanart z pokoju, mimo że ta nie miała na sobie ubrań. Następnie rozpoczęła brutalny atak, który – jak później ustalił sąd – nie był jednorazowym uderzeniem, lecz ciągiem przemocy trwającym dłuższą chwilę.
Przemoc, która nie skończyła się na krzyku
Świadkowie zeznali, że Worrawan biła Potjanart wielokrotnie, aż ofiara straciła siły i upadła. Dopiero gdy kobieta zaczęła kaszleć krwią, atak ustał. Wtedy do akcji wkroczył personel hotelu.
Pracownicy natychmiast wezwali pomoc i zorganizowali transport do szpitala. Niestety, obrażenia okazały się zbyt poważne. Potjanart zmarła, mimo wysiłków lekarzy.
To, co miało być sceną zazdrości i upokorzenia, zakończyło się śmiercią człowieka.
Ciąża, areszt i pierwsze wyjaśnienia
W chwili zdarzenia Worrawan była w ósmym miesiącu ciąży. Policja zatrzymała ją krótko po ataku. Podczas przesłuchań kobieta przyznała, że nie planowała zabójstwa. Tłumaczyła swoje zachowanie nagłym wybuchem gniewu i ogromnym stresem emocjonalnym związanym z podejrzeniem zdrady.
Początkowo sąd zgodził się na zwolnienie za kaucją w wysokości 150 tysięcy bahtów, a śledztwo toczyło się dalej.

Przełomowe ustalenie śledczych
W toku dalszych czynności policjanci z komisariatu Min Buri ustalili fakt, który całkowicie zmienił kontekst sprawy. Potjanart nie była kochanką Basa. Śledczy potwierdzili, że kobieta pracowała jako animatorka imprez i znalazła się w hotelu wyłącznie w związku z wykonywaniem swojej pracy.
Nie istniał żaden romans. Nie było zdrady. Było tylko błędne przekonanie, które doprowadziło do eskalacji przemocy.
Siedem miesięcy procesu i surowa ocena sądu
Sprawa trafiła do sądu i była rozpatrywana przez około siedem miesięcy. Prokuratura konsekwentnie argumentowała, że działania Worrawan bezpośrednio doprowadziły do śmierci Potjanart. Sąd przychylił się do tej oceny, uznając, że intensywność i czas trwania ataku świadczyły o umyślnym spowodowaniu śmierci.
Jednocześnie sędziowie wzięli pod uwagę okoliczności łagodzące. Zazdrość, szok emocjonalny i silna prowokacja psychiczna zostały uznane za czynniki, które wpłynęły na zachowanie oskarżonej.
Wyrok: cztery lata więzienia i odszkodowanie
Początkowo sąd wymierzył osiem lat pozbawienia wolności. Jednak ze względu na przyznanie się do winy i współpracę z organami ścigania karę złagodzono o połowę. Ostatecznie Worrawan usłyszała wyrok czterech lat więzienia.
Dodatkowo sąd nakazał wypłatę 850 tysięcy bahtów odszkodowania rodzinie zmarłej. Kwota ta będzie powiększana o 5 procent odsetek rocznie, aż do całkowitej spłaty.
Komentarz redakcji:
To jedna z tych spraw, w których granica między emocją a przestępstwem została przekroczona w kilka sekund. Zazdrość i gniew nie usprawiedliwiają przemocy, a błędne przekonanie może mieć nieodwracalne skutki.
Ta tragedia pokazuje, jak łatwo fałszywe założenie może doprowadzić do śmierci niewinnej osoby — i jak wysoką cenę płacą za to wszyscy uczestnicy dramatu.








