
Spokojne łowienie, które zamieniło się w koszmar
To miał być zwykły wypad na ryby. Tajski mężczyzna, który regularnie łowił w zarośniętym terenie przydrożnym w dzielnicy Khan Na Yao w Bangkoku, wszedł w głąb mokradeł, jak robił to już wiele razy wcześniej. Jednak tym razem zauważył coś, co natychmiast wzbudziło niepokój.
Początkowo myślał, że to zwierzęce szczątki. Jednak po chwili zrozumiał, że ma przed sobą ludzkie ciało. Wstrząśnięty odkryciem natychmiast powiadomił służby ratunkowe.
Trudny teren i wyścig z czasem
Około 16:30 na miejsce ruszyli ratownicy z Fundacji Por Teck Tung. Zgłoszenie prowadziło ich do podmokłego terenu przy Soi Khu Bon 31, w poddystrykcie Khu Bon. Dojazd okazał się niemożliwy.
Zamiast samochodów ratownicy musieli przedzierać się pieszo przez około 200 metrów gęstych trzcin, błota i stojącej wody. Teren był grząski, zarośnięty i wyjątkowo nieprzyjazny — dokładnie taki, w którym ciało mogło pozostać niezauważone przez wiele dni.
Ciało w stanie zaawansowanego rozkładu
Na miejscu ratownicy znaleźli niezidentyfikowane szczątki ludzkie w skrajnie okaleczonym stanie. Tułów był oddzielony od nóg, a głowy w ogóle nie było. Według wstępnej oceny śmierć nastąpiła kilka dni wcześniej.
Co więcej, na ciele widoczne były ślady żerowania zwierząt, co dodatkowo utrudniało ocenę, czy do rozczłonkowania doszło przed czy po śmierci.
Widok był na tyle drastyczny, że ratownicy natychmiast zabezpieczyli teren i ograniczyli dostęp osób postronnych.
Kim był zmarły? Pierwsze hipotezy szybko upadły
Początkowo ratownicy rozważali możliwość, że ofiara mogła być lokalnym wędkarzem, który zginął w odludnym miejscu. Jednak bardzo szybko ta wersja zaczęła się rozpadać.
W pobliżu nie znaleziono żadnego sprzętu wędkarskiego, dokumentów ani osobistych przedmiotów. To z kolei podważyło teorię przypadkowej śmierci podczas połowu.
Mieszkańcy: „Tu po zmroku nikt nie chodzi”
Policjanci z komisariatu Khan Na Yao rozmawiali z okolicznymi mieszkańcami, którzy zgodnie podkreślali jedno: ten teren po zmroku jest całkowicie opuszczony.
Droga prowadząca przez mokradła uchodzi za ciemną, cichą i niebezpieczną. Lokalsi unikają jej po zachodzie słońca, a przypadkowi przechodnie praktycznie się tam nie pojawiają.
Właśnie dlatego miejsce odnalezienia ciała wzbudziło dodatkowe wątpliwości śledczych.
Sekcja zwłok ma odpowiedzieć na kluczowe pytania
Ratownicy przetransportowali szczątki do instytutu medycyny sądowej, gdzie przeprowadzona zostanie pełna sekcja zwłok. Policja zabezpieczyła miejsce zdarzenia i rozpoczęła wstępne czynności dochodzeniowe.
Funkcjonariusze podkreślają, że nie wykluczają żadnego scenariusza. W grę wchodzi zarówno:
– nieszczęśliwy wypadek,
– samobójstwo,
– jak i zabójstwo, którego ślady mogły zostać częściowo zatarte przez czas i zwierzęta.
Komentarz redakcji:
To kolejna sprawa, w której cisza i odludzie stają się sprzymierzeńcem tajemnicy. Bez głowy, bez dokumentów, bez świadków — tylko bagno, trzciny i pytania, na które odpowiedzi może dać dopiero medycyna sądowa.
Bangkok rzadko kojarzy się z takimi miejscami. A jednak nawet w wielomilionowej metropolii istnieją przestrzenie, gdzie człowiek może zniknąć na kilka dni, zanim ktoś przypadkiem na niego trafi.








