
Fałszywy mnich wpadł po latach
Przez ponad dekadę skutecznie unikał odpowiedzialności. Zmieniał miejsca pobytu, imał się różnych zajęć i znikał z radarów policji. Teraz jednak 54-letni Manop w końcu trafił w ręce funkcjonariuszy.
27 grudnia policja z Crime Suppression Division aresztowała mężczyznę podejrzanego o udział w wieloletnim procederze oszustw finansowych, w którym podszywał się pod przeorów znanych świątyń buddyjskich. Straty? Ponad 1,8 miliona bahtów.
Zatrzymania dokonano w prowincji Nakhon Pathom, gdzie Manop ukrywał się pod fałszywą tożsamością.
Golenie głowy, szaty i fałszywe dokumenty
Śledczy ustalili, że Manop działał jako część zorganizowanej grupy przestępczej, która celowo wykorzystywała zaufanie do instytucji religijnych. Jego zadanie było konkretne:
– ogolić głowę i brwi,
– założyć szaty mnicha,
– udawać opata znanych świątyń w prowincjach Nakhon Pathom i Suphan Buri.
Mężczyzna był fotografowany, a następnie na podstawie zdjęć produkowane były fałszywe dokumenty mnicha. Z ich pomocą gang zgłaszał się do banków, twierdząc, że oryginalne książeczki bankowe zostały zgubione.
Konta, które opróżniano w kilka minut
Po otwarciu nowych rachunków pieniądze z prawdziwych kont opatów — często setki tysięcy, a nawet miliony bahtów— były błyskawicznie przelewane i wypłacane. W krótkim czasie konta świątyń zostawały całkowicie wyczyszczone.
Alarm podniósł dopiero bank, który zauważył podejrzane transakcje na kontach należących do duchownych. To wtedy sprawą zajęła się policja, a sąd wydał nakaz aresztowania (2019 r.).
„Zrobiłem to dla pieniędzy”
Podczas przesłuchania Manop przyznał się do winy. Tłumaczył, że wpadł w kłopoty finansowe po tym, jak jego biznes związany z filtrami do wody upadł. Dwóch wspólników miało zaproponować mu „łatwy zarobek”.
Za udział w procederze otrzymał 20 000 bahtów.
Cena? Wykorzystanie wiary i zaufania wiernych.
Ponad dekada ukrywania się
Po ujawnieniu sprawy Manop zniknął. Przez ponad 10 lat skutecznie unikał aresztowania, zmieniając miejsca zamieszkania i podejmując dorywcze prace. Teraz usłyszał szereg zarzutów, w tym:
- oszustwo,
- fałszerstwo i używanie fałszywych dokumentów,
- kradzież,
- nieuprawnione użycie danych elektronicznych i systemów bankowych.
Sprawę przejęła jednostka śledcza CSD Sub-division 5.
To nie odosobniony przypadek
Zaledwie niedawno w prowincji Ang Thong zatrzymano innego mężczyznę, który podszywał się pod mnicha i zbierał datki, będąc pod wpływem narkotyków. Nie potrafił nawet wykonać podstawowych modlitw, a przy nim znaleziono koperty na datki i gotówkę.
Oba przypadki pokazują skalę problemu: przestępcy coraz częściej wykorzystują religię jako narzędzie oszustwa.
Komentarz redakcji:
To nie była drobna kradzież. To był zimny, zaplanowany proceder, który uderzył w same fundamenty zaufania społecznego. Mnich w Tajlandii to symbol moralności i uczciwości — i właśnie ten symbol został cynicznie użyty jako narzędzie przestępstwa.
Ta sprawa pokazuje, jak łatwo wiara może zostać zamieniona w broń finansową. I jak długo system potrafi być ślepy, jeśli przestępca dobrze gra swoją rolę.
O innym kreatywnym oszustwie pisaliśmy tutaj – Rosjanie zatrzymani w Bangkoku za sprzedaż narkotyków przez QR kody i AI








